czwartek, 31 grudnia 2020

Zamieć śnieżna, Bieszczady, straszliwe odkrycie...

 Witam w kolejne recenzji. Dzisiaj zapraszam na dawkę sensacji, kryminału i mrocznych zagadek. To historia , która doskonale wpisuje się w zimową porę - więc czytajmy:)

 

źródło zdjęcia

629 kości / M.M. Perr / Wydawnictwo Prozami / cykl: Podkomisarz Robert Lew / Tom 1 / wydanie pierwsze 2020 / sensacja, kryminał.
 
Dziękuję Literatura Inspiruje za książkę:) 
 
 
      Dzisiejsza czytelnicza propozycja to, jak już wspomniałam powieść sensacyjna, kryminalna. Akcja rozpoczyna się gdzieś głęboko w Bieszczadach. Grupa młodych ludzi - maturzystów wraz z opiekunem napotykają na burzę śnieżną, a właściwie zamieć. Śnieżyca jest do tego stopnia intensywna, że wycieczkowicze tracą zupełnie orientację w terenie. Postanawiają schronić się i przeczekać w opuszczonej, chacie - schronisku. Młodzież jak to młodzież , zainteresowana nowym miejscem przeszukuje jego kąty. Jak się później okazuje, pewnie tego pożałowali...
Trafiają bowiem na pomieszczenie, gdzie znajdują 30 tajemniczych skrzynek. W nich natomiast...makabryczne odkrycie. W każdej z nich poukładane są kości, notatki, zeszyty - jedne bardziej zakonserwowane, inne mniej. Machina z akcją rusza. 
         Sprawą zajmuje się podkomisarz Robert Lew wraz z całą ekipą swoich znajomych śledczych policjantów.
Kwestia jest o tyle zawiła i trudna, że kości ktoś tak zakonserwował chemicznie, iż utrudnia to ich zbadanie, a co za tym idzie znalezienie ofiar.
          Do tego przyłącza się jeszcze narastająca panika w społeczeństwie - długo nie udało się bowiem utrzymać w tajemnicy tejże sprawy. Pojawiają się także trudności z zależnościami politycznymi. 
        Jest i podejrzany, który bardzo psychologicznie i manipulacyjnie zeznaje - niby przyznaje się do winy, aby za moment rozwiać taką hipotezę. To tak, jakby doskonale bawił się z policją. Owym podejrzanym jest Bruno Kalita.
              Zaznaczyłam, że akcja nabiera tempa. Owszem, ale nie pędzi. Toczy się z umiarem, w taki sposób, aby czytelnik mógł na bieżąco łączyć pewne fakty i wydarzenia związane ze śledztwem. Tak, jakby sam w nim brał udział, jakby przyglądał się każdemu krokowi poczynionemu w dochodzeniu.
              Akcja rozgrywa się nie tylko w Bieszczadach - tu był początek "historii". Przenosimy się więc jeszcze do Krakowa, Warszawy, Dukli, czy Rzeszowa. Poznajemy rozmaite portrety psychologiczne bohaterów powieści - ofiary, ich rodziny, znajomi, śledczy. Każdy z nich reprezentuje swoją sytuację życiową, swoje doświadczenie i emocje, jakie w danym momencie im towarzyszą.
 
                 Zakończenie jest.....nie, nie powiem więc. Po prostu zachęcam do czytania. Lektura z pewnością wciąga.
 
PoZdRaWiAm! 


Brak komentarzy: