Witajcie w trzecim dniu kalendarzowej wiosny. Piszę post i pięknie przyświeca mi słoneczko...
Uwielbiam taki stan rzeczy:)
Tak się złożyło, że dzisiaj również mam literackie smakołyki dla młodszych czytelników. Nie oznacza to jednak, że tylko i wyłącznie dla nich:)
Gwarantuję bowiem, że dorośli będą się równie dobrze bawić przy lekturze - wiem to z własnego doświadczenia:)
Gwarantuję bowiem, że dorośli będą się równie dobrze bawić przy lekturze - wiem to z własnego doświadczenia:)
Będzie troszeczkę nietypowo, ponieważ mam przed sobą dwie książki:
Wydawnictwo: Znak Emotikon, Kraków 2014
Na podstawie książek Goscinny'ego i Stempego |
Adaptacja: Valerie Latour - Burney
Przekład: Magdalena Talar
Ilość stron: 416
Cena okładkowa: 39.90
Książka dostępna w naszej bibliotece
Adaptacja: Valerie Latour - Burney i Emmanuelle Lepetit
Przekład: Magdalena Talar
Ilość stron: 367
Cena okładkowa: 39.90
Książka dostępna w naszej bibliotece
Oba zbiory recenzuję razem. Różnią się tylko oczywiście treścią, natomiast walory literacko - estetyczno - językowe wykazują spore podobieństwo.
Zarówno "Szkolne", jak i "Rodzinne przygody Mikołajka" to zbiory opowiadań. Opowieści są przezabawne i wciągające. Sięgając po raz pierwszy po "Mikołajka" musimy zapoznać się z dość dużą dawką różnych imion - Rufus, Gotfryd, Euzebiusz, Alcest, Kleofas, Jadwinia...
Potem jednak z przygody na przygodę coraz bardziej zaprzyjaźniamy się z zacnym gronem bohaterów obu książek.
Bardzo przyjemnie czyta się treść, ponieważ jest bardzo przejrzysta, o dużej czcionce i do tego "po szkolnemu" pisana równo w liniach - jak w zeszycie uczniowskim.
Wspomniałam, że przygody zawarte w niniejszych książkach są przezabawne. I tak też jest. W żadnym razie nie wycofuję się z tego stwierdzenia:) Dodać chcę tylko, że oprócz "śmieszności" treść poucza. Za sprawą Mikołajka i jego "kumpli" zdajemy sobie sprawę z konsekwencji wszelkiego oszustwa, że nie należy żywić uprzedzeń do innych nie znając ich dobrze. Wreszcie moje ulubione: o sile prawdziwej przyjaźni.
A propos prawd zawartych w niniejszych czytadłach, muszę się jedną podzielić z Wami. Taką najprawdziwszą z prawdziwych i nie poddawanych dyskusjom:)
Zdziwiony Mikołajek pomyślał, że naprawdę nic a nic nie rozumie dziewczyn - odpowiadasz na pytania, których one nie zadały, myślisz, że wszystko rozumieją, a one tylko udają...To strasznie skomplikowane! Tata na pewno miał rację, lepiej nawet nie próbować ich zrozumieć.
Fragment z Rodzinnych przygód Mikołajka - str. 356.
Wróćmy do analizy treści. Jest tu mnóstwo wyrazów dźwiękonaśladowczych ( DZYŃ, DZYŃ, DZYŃ, ŁUBUDUB, BABACH, BAM, BACH, STUK, STU,). Do tego wiele znaków przestankowych, wytłuszczeń druku. Wszystko to potęguje siłę wyrazów i efektywność emocjonalną treści. Dzięki temu dobrze się czyta tego typu książki.
Obie książeczki są pięknie, solidnie i konkretnie wydane. To tylko zachęca do czytania. Na wielki plus są także kolorowe ilustracje, które niewątpliwie wypełniają treść, ale także mogą stanowić samodzielne historie dla najmłodszych - nie umiejących jeszcze czytać.
Jesteście zainteresowani przygodami Mikołajka, Ludeczki, Alcesta i reszty bohaterów? A może chcecie bliżej przyjrzeć się Rosołowi - niesfornemu opiekunowi szkolnemu?
Sięgnijcie po SZKOLNE, lub RODZINNE PRZYGODY MIKOŁAJKA. Nie zawiedziecie się!
...jeśli natomiast czytaliście jakiekolwiek przygody tego słodkiego łobuziaka podzielcie się w komentarzach swoimi wrażeniami:)
PoZdRaWiAm!
5 komentarzy:
Mikołajek to książki mojego dzieciństwa. Uwielbiam!
Kocham przygody Mikołajka ! Czytając je tak się śmiałam, że mama wołała z kuchni co mi się stało :D
Pamiętam te książki z dzieciństwa. Były super najczęściej siadałam na parapecie i je czytałam. Mam do nich sentyment, bo to wtedy zaczynała się u mnie przygoda z czytaniem dla przyjemności. :D
Pozdrawiam cieplutko
Wychowałam się na tych książkach :3
Przyjemnie jest po latach wrócić do treści, które są przez nas zapamiętane bardzo pozytywnie:)
Prześlij komentarz