poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Recenzja "Paddington. Kolejne historie" - Michael Bond

    Witam serdecznie w Kąciku Malucha. Dzisiaj na tzw. tapetę idzie książka, która mnie zdecydowanie oczarowała zarówno swym wyglądem fizycznym, jak i - ma się rozumieć - treścią.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak Emotikon. Dzięki niemu dzisiejsza recenzja:)



NA POCZĄTEK...


...kilka spraw oczywistych.

Tytuł: Paddington. Kolejne historie
Autor: Michael Bond
Ilustracje: Peggy Fortnum
Wydawnictwo: Znak Emotikon






Przekład: Anna Pajek i Michał Rusinek
Wydanie I, Kraków 2015r
Tytuł oryginału: Paddington Abroad
                           Paddington Marches On
                             Paddington at Large



Mężczyzna nie pracował w banku zbyt długo i chociaż kierownik uprzedził go, że będzie miał do czynienia z najdziwniejszymi klientami, to o niedźwiedziach prowadzących rachunki bankowe nie powiedział ani słowa.
- Czego właściwie pan sobie życzy? - zapytał z powątpiewaniem.
- Chciałbym pozostawić odsetki bez  naruszenia - wyjaśnił Paddington. - Wie pan, na czarną godzinę.
- To, co pan u nas zyska, z pewnością zbytnio jej nie rozświetli - powiedział mężczyzna pełnym wyższości tonem, dokonując jakichś obliczeń na kawałku papieru. 
- Jak dotąd, zyskał pan zaledwie dziesięć pensów.
- Co takiego!? - wykrzyknął Paddington, najwyraźniej nie wierząc własnym uszom. - Dziesięć pensów! Oczekiwałem czegoś więcej od setki. Czegoś zbliżonego do stu funtów.
- "Odsetki" to nie to samo co "setka" - powiedział mężczyzna. - Zupełnie nie to samo.

ZARYS

   Paddington pochodzi z " najciemniejszych zakątków Peru". U państwa Brown w Londynie znalazł dom i schronienie. Każdy go zna i każdy lubi...mimo, iż miś ten ma wielkie tendencje do pakowania się w tarapaty. Zawsze jednak wychodzi z nich obronną ręką - a właściwie łapą:)
Codzienne życie w Londynie niesie wiele przeciwności losu wobec Paddingtona. On sam jednak wykazując się sporą odwagą, stawia czoła trudnościom.

TREŚĆ W PIGUŁCE

Paddington za granicą

                Przygodę z naszym znajomym misiem rozpoczynamy w Londynie na Windsor Gardens pod numerem 32. Jest to pierwsza historia z trzech prezentowanych w niniejszym wydaniu.
   Paddington jest już na dobre zadomowiony u Brown'ów. Ma swój pokój, gdzie, mówiąc szczerze, panuje okropny bałagan. Wszystko za sprawą planowanego wyjazdu całej rodziny do Francji na wakacje. Miś został odpowiedzialnym za marszrutę. Wobec tego musi sporządzić doskonały plan wyprawy. Udaje się nawet do niejakiego pana Grubera - właściciela sklepu z antykami - i przy kakao oraz bułeczkach rozprawia o wyjeździe. 
Zaopatrzony w książki i poradniki o Francji wraca do domu pełen nadziei, że wreszcie uda mu się skonstruować plan doskonały. 
  Następnego dnia Paddington, nie inaczej, a udaje się do banku, by podjąć pieniądze na wyprawę. Miś ma nawet własne konto:) Z tejże wizyty wynikło również mnóstwo perypetii, w wyniku których na miejscu pojawiła się policja, straż i karetka - niezłe zamieszanie.
Na lotnisku nie obeszło się bez kolejnej porcji mocnych wrażeń. Chodziło o paszport, który miś miał, czy nie miał i o tajemniczy schowek w walizce Paddingtona.
  We Francji, a dokładnie w Bretanii już na początku wakacji nasi znajomi z jegomościem Paddingtonem po prostu się zgubili, przebili oponę w samochodzie, a do tego jeszcze te kłopoty z językiem.
Koniec końców zostali w Bretanii. Podczas pikniku Paddington zaserwował "pyszną" niespodziankę Brown'om. Nie wiedzieli co jedzą, ale zareagowali nietuzinkowo jak miś im objaśnił z czego ugotował tak wyśmienitą potrawę. 
  Nasz znajomy w "bajowym" płaszczu zawsze starał się za wszelką cenę ratować sytuację. Choćby podczas PARDONU w wiosce, czy wyprawy na ryby z pewnym surowym admirałem.
  Ostatnia atrakcja jaką nam funduje Paddington  to wielki wyścig Tour de France. Nie jak inaczej, ale niedźwiadek postanawia wziąć udział w owym wyścigu. Czemu by nie:) Boję się pisać, co z tego wynikło. Lepiej przeczytajcie sami.
               Kolejną opowieścią jest: Paddington się krząta. Tu dopiero się dzieje:)!
Mamy atak srogiej zimy, która doprowadza Paddingtona do łazienki sąsiada. Tak, tak. Nasz znajomy postanowił zostać hydraulikiem...
W inny dzień zostaje zaproszony na uroczyste przyjęcie do fabryki marmolady - w rezultacie zostaje wzięty za sprzątacza.
Innym razem usilnie postanawia wyczyścić komin w domu państwa Brown, a jeszcze kiedy indziej wybiera się na tajemniczą wycieczkę za półtora funta - takiej okazji nie wykorzystać?:)
   Zima odeszła, a pogoda sprzyjała wyprawie Brownów nad morze. Jaki związek z ową wycieczką miał niejaki Basil Budd i tajemniczy "brodacze"? - Przeczytajcie.
   Na zakończenie tej - drugiej - historii gościmy na przyjęciu zorganizowanym w domu Brown'ów. 
Z jakiej okazji? Nic nie powiem - ale w powietrzu wisi wielka wyprawa i podróż bardzo daleko...
             Całą książkę wieńczy opowieść pt. Nowe przygody Paddingtona. 
Tutaj nasz znajomy niedźwiadek ukazuje się nam jako ogrodnik...jeżdżący po ulicach Londynu na kosiarce sąsiada. Warto poczytać dlaczego:)
Wiele uśmiechu i zabawy powoduje również "niespodzianka" podczas wielkiego koncertu angielskiej orkiestry. To jednak dopiero początek. Paddington zdecydowanie rozgrzewa się:) Postanawia bowiem schwytać złodzieja grasującego w domu Brown'ów, samodzielnie zamontować TV, jak również wziąć udział w teleturnieju telewizyjnym. 
Jakby tego było mało miś z Peru" bawi" się w kucharza - to dopiero niezła heca - sami się przekonajcie. 
Możecie wybrać się także z Paddingtonem na przedświąteczne zakupy - i obiecuję, że nie będą to zwykłe, spokojne, rodzinne zakupy:)

REFLEKSJE/PODSUMOWANIE

         Istotnie uważam, że każdy, kto pracuje z dziećmi, bądź dzieci ma nie zawiedzie się sięgnąwszy po prezentowaną wyżej książkę. Ponad 400 stron świetnej zabawy z ulubieńcem wielu - przesympatycznym misiem w starym kapeluszu i "bajowym" płaszczu.
Podkreślić należy zdecydowanie fakt, że książka została cudownie wydana i na regale zdecydowanie będzie ozdobą. 
Treść jest absorbująca do tego stopnia, że nawet człowiek dorosły może się przy niej zapomnieć. Poszczególne historie wciągają, a język jakim są napisane pobudza wyobraźnię bez wielkiego wysiłku

     Jeszcze raz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak Emotikon za tę książkę - bawiłam się świetnie przy jej lekturze.
Polecam i pozdrawiam!


Brak komentarzy: