środa, 17 stycznia 2018

"Lab girl"

Czy kiedykolwiek ktoś z Was choć przez chwilę zastanawiał się nad tym, jak powstają, co czują oraz w jakich okolicznościach przemijają...drzewa, liście, kwiaty, ziarna...Czy raczej wychodzimy z założenia - "pędząc" przed siebie - "są, bo są"?

Witam! Dzisiaj spróbuję przekonać Was do pewnej niezwykłej książki - na wskroś interesującej i przenikającej refleksją głębię naszych umysłów i serc:) Zapraszam!



Tytuł: Lab girl
Autor: Hope Jahren
Przekład: Edyta Świerczyńska
Wydawnictwo: Kobiece
Ilość stron: 432 / wyd. pierwsze, Białystok 2017
Zerknijcie na pozostałe bestsellery.


         "Lab girl" niewątpliwie należy do literatury faktu. Jednakże czytając jesteśmy w stanie o tym zapomnieć. Narracja bowiem, utrzymana w formie opowieści - pamiętnika sprawia, że lektura ta pochłania nas i wciąga w swoje zakamarki. 
        Książka składa się z prologu, trzech części i epilogu oraz - co oczywiste przy literaturze faktu - podziękowań.
Prolog bardzo subtelnie, ale jednocześnie zdecydowanie zachęca do czytania i szkicuje treść. Poszczególne części są jego uzupełnieniem i barwią go szczegółami. Część pierwsza nosi tytuł: Korzenie i liście. Tutaj w poszczególnych rozdziałach odnajdziemy wspomnienia z dzieciństwa autorki - swoją drogą bardzo dokładne i zapadające w pamięć czytelnika. Zwróciłam nawet uwagę na pewien cytat, który wydaje mi się uniwersalny i dość dobitnie stwierdzający o genezie rodzenia się dalszej drogi życiowej Hope Jahren:
Moje pragnienie bycia naukowcem opierało się na głęboko  zakorzenionym instynkcie i niczym więcej.
      Drewno i sęki to część, w której poznajemy panią naukowiec jako studentkę i badacza - podróżnika mającego w głowie konkretne cele związane ze swoim zamiłowaniem i pasją.
Część ostatnia, czyli Kwiaty i owoce  ujawnia nam dojrzałą emocjonalnie kobietę, która wie co chce robić w życiu i uparcie do tego dąży. Jednocześnie próbując pogodzić ze sobą dwa aspekty do niej przylegające: pracę i rodzinę, stabilizację i duszę poszukiwacza.
       Na końcu, jak już wspomniałam jest epilog, który zgoła poświęcony jest podsumowaniu różnych etapów pracy Hope Jahren w różnych okresach jej życia. Takiego podsumowania dokonuje sama autorka. Poza tym szeroko rozbudowuje swoją dygresję na temat znaczenia drzew w życiu człowieka, na temat różnic i podobieństw do życia ludzkiego. 
    Niewątpliwie należy tutaj zwrócić także uwagę na to, że w każdym zdaniu, w każdym geście niniejsze autobiografii czuć empatię i wrażliwość wobec świata natury, świata roślin. To, w jaki sposób pani Jahren opowiada koleje swego losu jest czymś bardzo wyraźnym w odniesieniu do jej ogromnej pasji i do chęci "zarażenia"  wirusem miłości do drzew, innych ludzi i samego czytelnika także. 
   Nie szykujcie się wobec tego na lekcje botaniki, czy naukowy wywód z fachową terminologią - szykujcie się za to na opowieść pełną pasji i zaangażowania w to, co się kocha.

Bardzo dziękuję księgarni Tania Książka za egzemplarz:)

PoZdRaWiAm!


Brak komentarzy: