środa, 7 czerwca 2017

Doskonała niedoskonałość...

Dzień dobry! Witam serdecznie i po krótkiej przerwie z recenzjami powracam:) Powracam natomiast z książką, która może być kontrowersyjna, ale nie sama w sobie, tylko ze względu na kreację głównej bohaterki. Każdy ma prawo odnieść się do kwestii osobiście - to jasne. Co natomiast ja sądzę o niniejszej powieści? 
Przeczytajcie...



Autor: Amanda Prowse
Przekład: Anna Sauvignon
Wydawnictwo: Kobiece
Ilość stron: 408 / wydanie pierwsze, Białystok 2017 / okładka ze skrzydełkami

Serdecznie dziękuję Księgarni Tania Książka za powieść:) i odsyłam do innych bestsellerów

                 Książka A.Prowse pt. Córka doskonała to zdecydowanie powieść obyczajowa.
Autorka w bardzo umiejętny sposób opisuje realia codziennego życia, nie wyłączając przeżyć tych bolesnych i dotkliwych. Wbrew pozorom nie przedstawia świata jakiegoś od tak wyssanego z wyobraźni, osnutego abstrakcją - NIE! Pisze o prawdziwym życiu i konkretnych emocjach.
              Czytelnik zostaje zaproszony do pewnej rodziny - Jacks, Pete - małżeństwo, Martha i Jonthy  - ich dzieci i chora na Alzheimera matka głównej bohaterki. Na pozór wszystko jest jak należy. Życie toczy się swoim torem, każdy ma określone obowiązki - praca, szkoła, opieka nad matką...i tak każdego dnia. Po prostu życie!
                    Wczytując się w treść, która de facto nie jest trudna w odbiorze, dochodzimy do wniosku, że coś tu jednak nie gra. Coś zdaje się być nie takie, jakie "miało być". Jacks Morgan bowiem toczy w swej wyobraźni i planach walkę z własnymi ambicjami i niespełnionymi marzeniami. To, czego oczekiwała od życia i  małżeństwa - rozminęło się ze sobą bardzo szybko. Chciała być podróżującą bizneswoman. Pragnęła domku nad morzem, gdzie będzie spokojnie i bezproblemowo spędzać piękne chwile. Rzeczywistość jednak okazała się zupełnie inna. Urodziły się dzieci, do tego chora matka potrzebowała ciągłej opieki, więc musiała przenieść się do swojej córki - Jacks. Dom natomiast, to nie willa, a ciasny dom w pewnej posiadłości. Bardzo szybko Jacks porzuciła swoje marzenia i stanęła oko w oko z twardym realem. Nie można powiedzieć, że to ją przygniotło. Absolutnie nie. Jak może najlepiej wykonuje swoje domowe obowiązki. Czy to jednak nie maska, jaką codziennie rano zakłada, aby ukryć to, co faktycznie przeżywa? Czytelnik zdecydowanie jest w stanie to wychwycić. Wyczuć frustracją i rozgoryczenie będące wynikiem niezgody między marzeniami a rzeczywistością. Wewnętrzną niezgodę na utratę swoich celów życiowych Jacks przelewa ambicjonalnie na córkę. Jej obsesją wręcz - można tak powiedzieć - jest uczynienie z Marthy córki idealnej. Córki, której marzenia będą się spełniały, a plany na lepszą przyszłość będą na wyciągnięci ręki. Wszystko pięknie i ładnie, jak to się mówi, ale czy tego samego chce Martha? Czy może chore ambicje matki zweryfikują życie dziewczyny? Jakie relacje wobec tego zagoszczą w domu Morgan'ów? 
Zapraszam do lektury, a z pewnością dowiecie się tego wszystkiego:)

Warto! Zachęcam do czytania! Tym bardziej, że powieść zawiera bardzo wyraźne i uniwersalne przesłanie dla wszystkich - TRZEBA PAMIĘTAĆ, ŻE ŻYCIE CZASEM MIJA SIĘ Z NASZYM WYOBRAŻENIEM, A LOS PISZE SWÓJ SCENARIUSZ - BYĆ MOŻE TRUDNY, ALE ZAWSZE PO COŚ.

PoZdRaWiAm!



Brak komentarzy: