środa, 22 marca 2017

Kraina Jezior vs. tablet...- recenzja przedpremierowa

     Dzień dobry! Mamy wiosnę - przynajmniej tę kalendarzową, ale już robi się zdecydowanie coraz cieplej, no i dzień oczywiście jest znacznie dłuższy:) 
            Dzisiaj chcę Was zaprosić do miejsca, gdzie czas nie pędzi jak szalony, gdzie wszystko toczy się swoim naturalnym i zgodnym rytmem. Do pięknej i tajemniczej Krainy Jezior. Wreszcie do refleksji nad własnym życiem.




Tytuł: Życie pasterza. Opowieść z Krainy Jezior
Autor: James Rebanks
Wydawnictwo: Znak Literanova
Tłumaczenie: Adriana Sokołowska - Ostapko
Ilość stron: 336 / wyd. 1, Kraków 2017
Tytuł oryginału: The Shepherd Life. A Tale of the Lake District

Recenzja przedpremierowa


       Kraina Jezior leży w północo - zachodniej Anglii. Znajdują się tam nie tylko, jak sama
nazwa wskazuje, jeziora, ale i piękne góry oraz w części centralnej Park Narodowy. W prezentowanej książce został wspomniany niejednokrotnie William Wordsworth, jako poeta niezwykle chwalący walory Krainy Jezior. Chodzi bowiem o to, że miejsce to było inspiracją dla wielu - zwłaszcza w epoce romantyzmu. Zerknijcie tutaj
Lake District - czyli Kraina Jezior słynie nie tylko z turystyki, choć zdecydowanie jest gdzie odpocząć i co zobaczyć. Przede wszystkim jednak ta część Anglii to rolnictwo i przemysł. To ono stało się trzonem całej tutejszej gospodarki od dawien dawna. Hodowla owiec to temat przewodni dzisiejszej lektury. Może brzmi to nieco zwyczajnie i niemalże jak podręcznik farmera, ale...książka z pewnością takim podręcznikiem nie jest. Owszem zawiera mnóstwo cennym informacji na określony temat. Głównie zaś treść jest zapisem pamiętnikarskim - jeśli mogę to ująć w taki sposób - samego Jamesa Rebanksa. 
    Życie pasterza to życie autora tej książki. Chciało by się rzec - biografia. Nawet saga. Takie elementy zawiera treść. Jest to coś, czego jeszcze nie czytałam, coś na pozór zwyczajnego, ale zmuszającego do głębszych refleksji, do zatrzymania się, do przemyśleń. Jednym słowem - lektura warta uwagi. Dlaczego? 
W dzisiejszym świecie bowiem człowiek pędzi wciąż i wciąż za czymś, za karierą, pieniędzmi. Brzmi górnolotnie? Może tak, ale zdecydowanie gonimy za szybko! Co się dzieje w takiej chwili? Nie mamy czasu na NIC. Na rodzinę, przyjaciół, na zachwyt pięknem otaczającego świata. Jest to problem globalny, na szeroką skalę. Do tego wszystkiego napędzają nas coraz to nowsze modele telefonów, smartfonów, tabletów i innych technologicznych zabójców rzeczywistości. Brniemy w stronę zatracenia najważniejszych wartości życia. 
     Niniejsza książka zdaje się mówić STOP! temu wszystkiemu. Jej zamiarem jest ukazanie życia bez ciągłego pośpiechu, bez niepotrzebnych nerwów. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że jest to w pewien sposób treść terapeutyczna. 
       Autor bardzo dokładnie opisuje tu swoje życie, życie swojej rodziny. Wszystko w scenerii farm i pracy rolniczej. Daje również do zrozumienia, że praca na farmie, która jest niejako farmą pokoleniową, to praca ciężka. Nawet bardzo. Gwarantująca jednak dużo radości i satysfakcji.
        James Rebanks prowadzi narrację pierwszoosobową. Jest ona spokojna, wyważona, oferująca chwile wytchnienia - jak cała treść. Czytając poznajemy rodzinę autora. W szczególności jednak bardzo dokładnie Rebanks rysuje nam obraz swego dziadka. Często o nim wspomina, opisuje chwile spędzone z dziadkami w dzieciństwie. Z tego wynika fakt, że dziadek był ostoją i niezwykle ważną osobą w życiu pisarza - od najmłodszych lat.

Cały czas byłem wpatrzony w dziadka, który powoli się starzał i coraz bardziej denerwował się z tego powodu. Nie tracił jednak ochoty do żartów.

Odkąd pamiętam, uważałem dziadka za ósmy cud świata. ...
Moje pierwsze wspomnienia to wspomnienia o dziadku i o tym, że pragnąłem w przyszłości być taki jak on.

        W Życiu pasterza dokładnie została omówiona praca przy hodowli owiec. Ciekawie zostało to rozpisane na poszczególne pory roku. Wszystko bowiem toczy się tu zgodnie z rytmami natury. Lato, Jesień, Zima i Wiosna - każda pora weryfikuje odpowiednie prace i funkcje na farmie. Jest zatem czas  - co oczywiście zostało dosyć szczegółowo opisane - na wypas owiec, strzyżenie, sianokosy, wykot, wystawy rasowe, konkursy. Przy okazji autor daje nam krótką lekcję geografii, historii i przede wszystkim życia.
          W swej książce często powraca do czasów szkolnych. Opowiada o tym, jak okrutnie i niesprawiedliwie traktowane były dzieci ze wsi w szkole średniej.

Pamiętam, jak pierwszego dnia zapytałem innego ucznia, czym zajmuje się jego ojciec, a ona mi odpowiedział: "Spieprzaj, nic ci do tego". Znalazłem się w miejscu, w którym obowiązywały inne zasady, i ktoś taki jak ja miał przechlapane.

Potem był Oksford i zderzenie z innym światem, inną rzeczywistością. Rzeczywistością daleką od spokoju wiejskiego życia. James Rebanks jednak nie dał się wciągnąć w pędzący pociąg nowoczesności. Owszem potrafił w nim się odnaleźć, ale wiedział też kiedy wysiąść. Wracał na swą farmę, gdy tylko było to możliwe. Z nią bowiem wiązał swą przyszłość - mimo wszystko. 

Bardzo proszę, sięgnijcie po tę książkę, warto się troszkę zatrzymać. Refleksji natomiast niech służy cudna muzyka - de facto utwór zatytułowany: Samotny pasterz:)

Życie pasterza to książka, która uczy wrażliwości, szczerości, rzetelności wobec tradycji i szacunku do pracy.
Budzi refleksje i daje do myślenia. Do zrozumienia sensu płynącego z prostoty życia. Wreszcie do wzbudzenia w człowieku na nowo poczucia, że "być" jest znacznie cenniejsze niż "mieć".

PoZdRaWiAm!

Brak komentarzy: