wtorek, 12 lipca 2016

Śladami "Zielonej Bestii" - recenzja

   Hej! Hej! Witam w iście wakacyjnym stylu i nastroju. Dlaczego? -możecie zapytać. Ja odpowiem, że przecież są wakacje, ale przede wszystkim, dlatego, że mam dzisiaj do zaprezentowania książkę bardzo podróżniczą i bardzo, ale to bardzo wciągającą - na wakacje jak znalazł. 
Doprawdy, możecie sobie myśleć, że ot kolejna pozycja w stylu: "suche opowieści" o "jakimś" podróżniku.
NIC BARDZIEJ MYLNEGO!

Jest to reportaż, ale utrzymany w bardzo osobistym stylu. Ba...nawet powiedziałabym, że jest to pamiętnik, czy dziennik z podróży. 
...ale po kolei...

źródło zdjęcia




Autor: Arkady Paweł Fiedler
Wydawnictwo: Muza SA. Warszawa 2016
Ilość stron: 383 w tym 64 strony ze zdjęciami

Za książkę serdecznie dziękuję Księgarni Tania Książka!

    Arkady Paweł Fiedler to wnuk znanego nam Arkadego Fiedlera - podróżnika oraz autora wielu, wielu książek.
Mieszka w Puszczykowie. Jest zapalonym pasjonatem wypraw samochodowych, fotografii oraz producentem filmowym. Niniejsza książka to swoisty na to dowód.
   Głównym bohaterem reportażu jest MALUCH 126p i oczywiście sam autor. "Kaszlak" - tak nazywano pojazd:) był traktowany jako pierwszorzędny członek ekspedycji - z szacunkiem i sentymentem.
Czytając, zauważymy nawet, jak pisarz-podróżnik, rozmawia z "Zieloną Bestią".
   Genezą starań o podróż było, jak przyznał Arkady, wypalenie zawodowe i rutyna w pracy. 
Zanim Maluch wyruszył w swoją wielką podróż, trzeba było skrupulatnie wszystko przygotować i zaplanować. Trwało to długo, ale wreszcie nadszedł moment realizacji celu.
   Uwierzcie, że czytając będziecie mieli wrażenie śledzenia na bieżąco poczynań fiata i całej ekipy. Opisy są tak barwne, a przy tym ciekawe i pasjonujące, że widzicie wszystko oczyma wyobraźni bez większego wysiłku. I oto chodzi przy dobrej treści:) Do tego wyraźne i kolorowe fotografie dopełniają tekstu. Wobec tego podróżujemy od Egiptu poprzez Etiopię, Sudan, Kenię, Ugandę, Rwandę, Zambię, Namibię, aż po RPA. Poznajemy zwyczaje dzikich plemion afrykańskich. M.in. Borena, Konso, czy Himba. No i dodatkowo obcujemy z tse-tse, mrówkami afrykańskimi, lwami, hipopotamami i strusiami. 

   Reasumując należy zaznaczyć, że "Maluchem przez Afrykę" to książka-reportaż-dziennik-relacja z podróży nie tylko po Czarnym Lądzie, ale przede wszystkich z podróży wgłąb siebie, swoich sił i słabości. Jest to przede wszystkim doskonała lekcja pokory wobec napotykanych trudności i przeszkód. Wreszcie jest to dowód na siłę realizacji własnym marzeń.

Jeszcze raz bardzo polecam - czyta się jednym tchem!

PoZdrAwIaM!

1 komentarz:

Bookendorfina Izabela Pycio pisze...

Książka już jest na mojej liści do przeczytania, mam nadzieję, że niedługo uda mi się wyruszyć razem z nią w niesamowitą podróż, nie tylko w dalekie regiony, ale również w głąb siebie. :)